Rock Room - Forum fanów muzyki gitarowej
Rock Room - Forum fanów muzyki rockowej

Metal - Napalm Death

pp3088 - 2009-06-14, 17:36
Temat postu: Napalm Death
Napalm Death (ang. napalm - napalm, death - śmierć) – angielski zespół grindcore’owy, punk-hardcore’owy i deathmetalowy, uważany za współtwórcę stylu grindcore. Powstały 1981 roku w Meriden koło Birmingham.



Początkowe demka to typowe herdcorowe granie, W 1987 wydaja album "Scum" uważany za początek grindcore`u. Współtworzył go Justin K Broadrick, jeden z najbardziej płodnych artystów, przez niektórych uważanych za geniusza. Osobiście lubię najbardziej lubię album Fear, Emptiness, Despair, który jest praktycznie death metalowy. Bardzo cenię też najnowsza płytkę, która miażdży uszy. Zdecydowanie jedna z ciekawszych propozycji w tym roku. Agresywna, ciężka, a jednocześnie chwytliwa płyta zbiera raczej przychylne recenzje. Cieszy dobra produkcja ; ) Liczę na Dymitra, bo jeżeli lubi Carcass to powinien znać i ten zespół.

Wydali najkrótszy utwór w historii - "You Suffer" trwa 1 sekundę. Podejmują głównie tematy polityczne, nie piszą tekstów "gore" za co mają ogromnego plusa ; )

http://www.myspace.com/napalmdeath
When All Is Said and Done

Dominik - 2009-06-14, 18:19

Napalm Death to już legenda grindcora. Nie ma co się rozczulać to są mistrzowie tego gatunku. Do mnie najbardziej przemawiają nowsze albumy taki jak "The Code Is Red... Long Live the Code" czy tez "Smear Campaign". Stare wydawnictwa tez są oka ale to właśnie te dwa albumy są u mnie na szczycie listy. Najnowszy album przesłuchałem kilka razy ale nie na tyle uważnie aby wydawać opinie na jego temat. Wkrótce nadrobię zaległości.

pp3088 napisał/a:
Liczę na Dymitra, bo jeżeli lubi Carcass to powinien znać i ten zespół.

Tego bym nie powiedział, bo Napalm Death bardzo się różni od nawet wczesnego, grindowego Carcass. Carcass na swoich pierwszych płytach grali wolną odmianę tej muzyki, jeżeli można tak powiedzieć o grindzie. Bardziej stawiali na klimat prosektorium i gnijących trupów niż na brutalność i powalającą prędkość swoich utworów.

pp3088 - 2009-06-14, 21:47

dominik napisał/a:
pp3088 napisał/a:
Liczę na Dymitra, bo jeżeli lubi Carcass to powinien znać i ten zespół.

Tego bym nie powiedział, bo Napalm Death bardzo się różni od nawet wczesnego, grindowego Carcass. Carcass na swoich pierwszych płytach grali wolną odmianę tej muzyki, jeżeli można tak powiedzieć o grindzie. Bardziej stawiali na klimat prosektorium i gnijących trupów niż na brutalność i powalającą prędkość swoich utworów.


No tak, ale jeżeli lubi się jakiś gatunek to zna się jego głównych przedstawicieli ; )

Dominik - 2009-06-14, 22:37

pp3088 napisał/a:
No tak, ale jeżeli lubi się jakiś gatunek to zna się jego głównych przedstawicieli ; )


No fakt nie wyraziłem się jasno. chodziło mi o to że czy Dymitr Lubi... o

Dymitr - 2009-06-15, 00:26

Oj to rozczaruje Cię :P ... nie lubię przegięć, a grindcore uważam za przegięcie. Nie przepadam za Napalm Death, a twórczość Carcass zdecydowanie bardziej lubię późniejszą, nie grindową.. No i lubię Steera :)

Prawie w ogóle nie lubię ekstremalnego metalu..czy to klimatów drone/funeral itp, czy to prędkościowców jak dragonforce, czy też rąbanek a`la ND

Ale mam oryginalną kasetę "Scum", żeby nie było. :P

pp3088 - 2009-06-15, 00:31

Ekstremalna muza jest dobra tylko wtedy gdy jest zrobiona z pomysłem. Drone i funeral muszą być ciekawe. Grindcore żeby był dla mnie słuchalny powinien czerpać pełną garścią z hardcore`u. Wszystko powyżej Napalmów uważam za gówno.

Czyli Carcass " Heartwork"?

Dominik - 2009-06-15, 00:34

pp3088 napisał/a:
Drone i funeral muszą być ciekawe


Wow. Serio? Dal mnie drone to jakieś nieporozumienie. Kapele typu Sun O))) mnie męczą, nudzą i chce mi się wymiotować jak je słyszę.

pp3088 napisał/a:
Wszystko powyżej Napalmów uważam za gówno.

Extreme Noise Terror, Terrorizer czy Brutal Truth też?

Angie - 2009-06-15, 00:39

dominik napisał/a:

Wow. Serio? Dal mnie drone to jakieś nieporozumienie. Kapele typu Sun O))) mnie męczą, nudzą i chce mi się wymiotować jak je słyszę.


Dokładnie. Równie dobrze mogłabym słuchać pracującej betoniarki, prawie nie słychać różnicy.

pp3088 - 2009-06-15, 00:41

dominik napisał/a:

Extreme Noise Terror, Terrorizer czy Brutal Truth też?


ENT to mają dużo z crustu, więc są niżej. Brutale grają na podobnym poziomie, a Terrorizer również. Rozumiesz co znaczy powyżej? Goregrind, Porngrind i Cybergrind(uprzedzam, że Godflesh nim nie jest).

dominik napisał/a:
Wow. Serio? Dal mnie drone to jakieś nieporozumienie. Kapele typu Sun O))) mnie męczą, nudzą i chce mi się wymiotować jak je słyszę.


Not realy. Wiesz ile jest funeralu minimalistycznego? Takie Until Death Overtakes Me ma z 10 dźwięków na minute. I to nie jest ciekawe, a jest funeralowe. No Sunn O))) jest nudne, ale Khanate, Burning Witch czy chociażby The Angelic Process to dobre i ciekawe zespoły. Drone jest w większości nudny, aczkolwiek jak każdy gatunek ma coś ciekawego.

Dominik - 2009-06-15, 00:47

pp3088 napisał/a:
ENT to mają dużo z crustu, więc są niżej. Brutale grają na podobnym poziomie, a Terrorizer również. Rozumiesz co znaczy powyżej? Goregrind, Porngrind i Cybergrind(uprzedzam, że Godflesh nim nie jest).


A słuchałeś nowych wydawnictw ENT, zwłaszcza najnowszej płyty? To jest prymitywny grind w czystej postaci. Godflash to Industrial. Też gore i porno nie lubię ale znam ludzi którzy się w tym smakują więc nie zliczam tego do gówna, wszak sam powiedziałeś że każdy gatunek ma coś ciekawego. Co do Cybergrindu to lubię zwłaszcza The Berzerker.

pp3088 napisał/a:
Not realy. Wiesz ile jest funeralu minimalistycznego? Takie Until Death Overtakes Me ma z 10 dźwięków na minute. I to nie jest ciekawe, a jest funeralowe. No Sunn O))) jest nudne, ale Khanate, Burning Witch czy chociażby The Angelic Process to dobre i ciekawe zespoły. Drone jest w większości nudny, aczkolwiek jak każdy gatunek ma coś ciekawego.


Tu się kłaniają osobiste upodobania. Dla jednego to coś ciekawego a dla innego debilnego.

pp3088 - 2009-06-15, 00:49

dominik napisał/a:
Tu się kłaniają osobiste upodobania. Dla jednego to coś ciekawego a dla innego debilnego.


dominik napisał/a:
Też gore i porno nie lubię ale znam ludzi którzy się w tym smakują więc nie zliczam tego do gówna,


Kkthxnpbai. Dalsza dyskusja nie ma sensu.

Dominik - 2009-06-15, 00:56

pp3088 napisał/a:
Kkthxnpbai. Dalsza dyskusja nie ma sensu.


Jakby to powiedział pleban na ambonie: Aaaaaammmmeeeennnnn" :DD :DD :DD

Dymitr - 2009-06-15, 01:33

pp3088 napisał/a:


Czyli Carcass " Heartwork"?


Przede wszystkim Swansong ! Pieję o tym gdzie tylko mogę :P

Ale od Necroticsma już łykam.. Reek mi nie wejdzie.

[ Dodano: 2009-06-15, 01:35 ]
dominik napisał/a:
Co do Cybergrindu to lubię zwłaszcza The Berzerker.



Tak...berzerker ma ciekawy klimat...czasem słucham, jak mam nadmiar elektronów :D :D

Szczególnie jest fajny, jak coveruje carcass :D

Dominik - 2009-06-15, 01:44

Cytat:
Szczególnie jest fajny, jak coveruje carcass :D


Albo Tatu http://www.youtube.com/watch?v=h_c25kAdmu8 hahahahahaha

pp3088 - 2009-06-15, 01:46

The Berzerker jeszcze szanuje, chociaż wyglądają jak pacany :D

To jest cybergrind całą mocą:
http://www.youtube.com/watch?v=rzClaUdAK0U

Dominik - 2009-06-15, 01:51

pp3088 napisał/a:
To jest cybergrind całą mocą:
http://www.youtube.com/watch?v=rzClaUdAK0U



aaaaa zapomniałem Czesi z Ahumado Granujo też zmiatają! Racja!!!

Dymitr - 2009-06-15, 01:59

Ten numer ma genialny cyberwstęp... potem to już inna bajka
http://www.youtube.com/watch?v=JZ9RMSe2spw

Pepuś - 2010-07-02, 00:01

Bez jaj cisza w temacie o Napalm Death to sobie wkleje podsumowanko me:

1985 - Hatred Surge EP - 5/10

Najbardziej crustowy i dostępny materiał od ND. Jeszcze w starym składzie(Nicolas Bullen, Justin K Broadrick, Mick Harris). Warto sprawdzić z punktu widzenia historycznego, muzycznie nie jest to nic warte praktycznie.

1986 - From Enslavement To Obliteration(demo) - 7/10

Zajebiście crustowy materiał. Widać, że to dopiero próby nagrywania całkowitej ekstremy, chociaż można zauważyć już grindcorowe elementy. Mało znany album(?), a ja osobiście go bardzo polecam. Prymitywizm pełna gęba.

1987 - Scum - muzycznie dałbym 5/10, a za wpływy niech będzie 9/10

Wiadomo, najważniejsza płyta grindcorowa. Najkrótszy kawałek. Płyta legenda po prostu, chociaż stricte muzycznie trochę ciężko się tym rajcować(pod względem estetycznym, artystycznym czy też twórczym, bo przyjemność słuchanie sprawiać może). Cięzko o bardziej surową płytę tamtych lat. I o bardziej hałaśliwą również. I za to należy się tej płycie wielka estyma.

1987 - From Enslavement To Obliteration - 6/10

Cięzko powiedzieć czemu bardziej mi leży od Scum pomimo faktu iż jest dość podobna w brzmieniu. Może trochę więcej czuć tu death metalu. Znowu irytuje bardzo słaba produkcja(gitary za nisko, wokal za wysoko). Komopzycje kawałków wydają mi się ciekawsze niż na "Scum". Przydałby się remaster tego albumu.

1990 - Harmony Corruption - 6,5/10

Napalmi idą stronę typowego death metalu z okazjonalnymi partiami grindcor`a. W sumie album ma kilka zalet, a największą jest Suffer The Children. Niestety jest straszliwie odtwórczy, pozbawiony moim zdaniem ND charakteru. Tak jakby chcieli grać death metal a jeszcze nie wiedzieli czy dobrze robią. Płyta podobać się może, ale odtwórczość mnie strasznie irytuje.

1992 - Utopia Banished - 4/10

Przepraszam wszystkich fanów, ale poza ostatnim kawałkiem słuchać tego rady nie daje. Zupełnie nie moja bajka. Okładka też mi nie leży. Bardzo fajnie radzi sobie perkusista na tym albumie.

1994 - Fear, Emtpiness, Despair - 9/10

Chyba moja ulubiona płyta Napalmów. Udoskonalili to co grali na dwóch poprzednich płytach i wyszło to genialnie. Każdy kawałek posiada jakąś zajebistą zagrywkę, rzekłbym że są to utwory w pewnym sensie przebojowe. Ulubiony kawałek to "State Of Mind" z zajebistym wstępem, który zawsze niszczy moje narządy słuchowe. Świetny album, przemocarne, klarowne wokale i fajna lekko industrialowa podukcja. Partie perkusji znacznie prostsze niż na wcześniejszych 2 płytach, ale są odegrane bardzo poprawnie.

1996 - Diatribes - 6/10


Death, death, death. Dojrzałe granie w czysto deathowym stylu. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że to najbardziej przystępny album zespołu z Birmingham. Odpowiedni groove, prostota, easy listening w porównaniu do innych dzieł. Najlepiej zapadł mi w pamięć Cold Fogiveness ze świetnym klimatem oraz My Own Worst Enemy. Płyta warta uwagi, ale nie dla ortodoksów grindu.

1997 - Inside The Torn Apart - 6/10

I znowu czysty death. Nagrywanie tak szybko płyt rzadko wychodzi dobrze. Czuć zmęczenie materiału, jest to płyta której słucham najrzadziej. Zaletami płyty jest spójność materiału, nienajgorsza produkacja. Wadami zwykła przeciętność i rzemieślnictwo. Brak jakiś wybijajacych się numerów, wszystko jest... średniodobre.

1998 - Words From The Exit Wound - 5/10

Oj chyba panom z Nd zaczeło brakować kasy, że tak co rok nowa płytka wychodzi(w między czasie jeszcze album koncertowy)... Znowu typowo średni album. Czuć troszkę grindcore tu, ale na Boga ileż można słuchać niemalże identycznego grania.

2000 - Enemy Of The Music Business - brak oceny

Jak pierwszy raz posłuchałem tej płyty to pomyślałem, że nigdy nie wróce. Po 2 i 3 przesłuchaniu dałem sobie spokój i zapomniałem, że istnieje.

2002 - Order Of The Leech - 6,5/10

No, nareszcie zaczyna się powrót do korzeni. Mocniej, szybciej, agresywniej, ale nadal przyzwoicie. Dla mnie to przedsmak tego co nastąpi na kolejnej płycie. Słucha się jej bardzo miło, jest to swojego rodzaju memoriał(skojarzenia z Moonspellem nie bez podstawne). Poprawne i tylko poprawne.

Albumy z coverami omijam, nie rajucją mnie takie rzeczy

2005 - The Code Is Red... Long Live the Code - 8/10

Przerwa daje efekty. Od początku agresywnie, z pomysłami. Szybko, brutalnie, celnie ale też z nutką przebojowości. Bardzo mocna płyta zaczynająca się od prostego kopa w pysk(Silence Is Deafening), potem utwór tytułowy ze specyficznym chorusem. Płyta cały czas na najwyższych obrotach. Na sam koniec ciekawostka w postaci Morale, utworu który momentami przypomina coś na kształt doom metalu. Bardzo fajny eksperyment pokazujący, że panowie nie są zakutami ortodoksami. Gościnna obecność wokalisty Hatebreed jest jak dla mnie wadą, aczkolwiek dużo go nie uświadczymy. Wokalnie udziela się także Jello Biafra, twórca muzyki całkowicie odmiennej od hałasu. Bardzo zaangażowany tekstowo materiał(jak zawsze od ND :)) poruszający n.p. zagadnienia inwigilacji mas społecznych, a także metody manipulacji przy użyciu zastraszania.

2006 - Smear Campaign - 9/10

Wokalnych zaproszeń ciąg dalszy. Tym razme Anneke z holenderskiego The Gathering. Dzięki niej mamy świetny wstęp(kontynuacja Morale?) i bardzo dobry kawałek In Diference. Z płyty wybijaja się równiez Sink Fast Let Go, zajebiście szybkie uderzenie w słuchacza, zamykający Smear Campaing z lekko sludgeowym charakterem oraz anemiczny When All Is Said and Done(świetny teledysk btw). Duża różnorodność to chyba największa zaleta tej płyty. Na nude narzekać nie można. Chyba najlepiej wyprodukowana płyta ND, brzmienie bardzo selektywne. Wokale Barneya czasem przypominaja mi te z F,E,D. Bonusowy Atheist Runt jest kawałkiem podobnym do Morale z poprzedniej płyty. Dla mnie top3 płyt od ND.

2009 - Time Waits For No Slave - 8/10

Świeżutka płyta od Napalm Death. Z początku uznawałem ją za średniaka, ale przesłuchania zrobiły swoje. Osobiście uważam, iż ten album ma znacznie bliżej do hardcore punku niż jakiegokolwiek metalu. Wielu się to z pewnością nie spodoba, jak dla mnie strzał w dziesiątke. 3 pierwsze kawałki to typowe granie chłopaków z Anglii, potem pojawiają się nawet swoiste melodie(refren Fallacy Dominion, czy zagrywki w Life And Limb). Jak dla mnie bardzo róznorodny album i nie rozumiem narzekań na zmęczenie materiału(praktycznie żaden kawałek nie brzmi identycznie, co jak na albumu około grindowe bywa wyjątkiem). Wokale Barneya stały się bardziej ludzkie, co osobiście nie uważam za zarzut. Melodyjny grindcore? Możliwe, nie taki rzeczy się już słyszało(Regugitate - Deviant z 2005 chociażby).




Warto zauważyć jak wiele artystów związanych z Napalm Death było geniuszami. Wystarczy wspomnieć Broadricka(Godflesh, Jesu, Techno Animal, Ice, God, Curse Of Golden Vampire) czy Micka Harrisa(Scorn, Lull, Painkiller, Quoit czy Hed-Nod). Wielke osobistości dla świata ambitnej muzyki elektronicznej jak również grindcorowej ekstremy. O doomowym Lee Dorianie również wspomnieć należy.

Wielki zespół wielkie osobistości. Wspaniała muzyka i wspaniałą spuścizna. Osobiście uważam ich za najlepszy zespół ekstremy gitarowej.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group