Bardzo szanuje ten zespół, w USA to już kultowa formacja nowej fali metalu. Powstali w 1990 roku i przyjęli nazwę bardzo uroczą, nazywali się Burn The Priest, ale z wiadomych przyczyn (nie pozwalano im grać w większości klubów, przez tą nazwę) zmienili swoje logo na Lamb Of God. Po 9 latach panowie wydali swój pierwszy album który nazwali... a jakże "Burn The Priest". Znalazła się na nim mieszanka thrashu, hardcora i lekki powiew death metalu. Później były kolejne płyt na których panowie zmieniali swój styl, ale nie rezygnowali z suchego, szorstkiego i humanizowanego brzmienia gitar oraz growlu Randy'ego. Każda ich płyta to masa wypasionych kompozycji w takim właśnie stylu... w 2004 roku po wydaniu "Ashes of the Wake" panowie wychodzą z cienia i w sumie można rzec że wychodzą z podziemia... Świat oszalał na punkcie tego wydawnictwa... zebrało ono zajebiste noty wśród krytyków i fanów...dwa lata później wychodzi "Sacrament", chyba najbardziej promowana w mediach płyta zespołu... wyszło z niej bodaj trzy klipy... niektórzy zaczęli opluwać zespół za sprzedanie się ale jak to wiadomo Lamb of God olali te głosy i szli dalej... W tym roku wyszedł album "Wrath". To powrót do korzennego, ostrego i w cholerę ciężkiego grania, muzyka lekko wygładzona na poprzednim krążku tu wyrywa się, miażdży... Z zespołem jest jeden problem... mały albo duży zależy jak dla kogo... ich twórczość jest jednostajna... ja np nie mogę ich słuchać więcej nie dzień, potem odpadam... czy tylko ja tak mam..?
Dyskografia:
* Burn the Priest (1999)
* New American Gospel (2000)
* As the Palaces Burn (2003)
* Ashes of the Wake (2004)
* Sacrament (2006)
* Wrath (2009)
Skład:
* Randy Blythe – vocals
* Mark Morton – lead guitar
* Willie Adler – rhythm guitar
* John Campbell – bass )
* Chris Adler – drums
Wrath mnie bardzo rozczarowała, nie było czego zbierać, ogromny upadek po poziomie chociażby ze świetnego Sacrament czy dobrego Ashes Of The Wake, i jeszcze te buńczuczne przechwałki Blythe'a to trochę żenada zwłaszcza po tym co pokazali na Wrath.
_________________ LUDZIE TO ŚCIERWO, KTÓRE NALEŻY WYELIMINOWAĆ
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2010-06-11, 11:21
Ja tam bardzo lubię "Wrath", pamiętam jak wyszedł ten krążek to słuchałem go długi czas, podobało mi się to chamskie i jednostajne granie. Wiadomo że jednak "Ashes of the Wake" oraz "Sacrament" były lepsze, bo i pierwsza z nich miała więcej polotu w sobie, słuchało i słucha się jej na jednym wdechu, a "Sacrament" miało kilka hitów, tak "Wrath" jest jak dla mnie najbardziej spójną ich płytą. W sumie żaden track się nie wyróżnia, nie ma hitów ale jest nakurw kompletny. Co do wypowiedzi Randyego to, cóż nie można brać na poważnie wszystkiego co mówią muzycy o swoich najnowszych dokonaniach czy też kondycji ich muzyki... wiadomo że będą zachwalać najnowsze dzieła jakby to było albumy przełomowe, jakby to były krążki najlepsze w ich karierze, przecież bodaj King w jednym z wywiadów powiedział że najnowszy Slayer będzie najlepszym w ich karierze i co? Jest zajebisty ale krążków od 3-6 niestety nie przeskoczył.. tak to już jest.
Jak dla mnie to właśnie Wrath jest najbardziej miażdżąca, choc pewnie to przez to że słuchałem jej jako pierwszą (całą w Saturnie - bywałem tam przynajmniej dwa razy w tygodniu jakoś ;]) Na dzień dobry The Passing i In Your Words było konkretnym uderzeniem, robiło wrażenie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum