• Profil • Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości • Zaloguj
Rock Room - Forum fanów muzyki gitarowej Strona Główna
• FAQ  • Szukaj • Użytkownicy • Grupy • Rejestracja • Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Opeth
Autor Wiadomość
Natta 
mommy


Last.fm: nattem
Numer buta: 39
Ulubiony muzyk: Akerfeldt/vanGiersbergen
Wiek: 33
Dołączyła: 16 Mar 2009
Posty: 2927
Skąd: Kętrzyn/Gdańsk
Wysłany: 2009-03-27, 13:24   

Dobra dobra, ale w razie niemca prosiłabym o przeniesienie tego-tego do odpowiedniego działu ; ) I z góry przepraszam za nadmiar słów takich jak "perfekcyjny" "świetny" "genialny" "powalający". Nic nie poradzę, że to mój ulubiony zespół : P

Wybaczcie mi tą objętość - na początku ciężko było mi coś napisać, ale jak już zaczęłam pisać, to nie mogłam skończyć ^^ Tak więc, tadaaam, oto przed Wami bardzo subiektywna relacja z koncertu Opeth w warszawskiej Stodole 21 marca '09


Żeby być na tym koncercie, wiele przeszłam. Pobudkę o piątej rano, aby na czas być. Nieprzyjemną sytuację przy kasach na dworcu w Olsztynie, kiedy PKP Intercity srodze przetrzepało nam kieszenie. A po dotarciu na miejsce i ochłonięciu nieco - dłuuuugi i wyczerpujący marsz z ulicy Próżnej do Stodoły. I wiele innych przeciwności losu, nieprzyjemności i przykrości, na czele z silnym przeziębieniem.

Ale warto było, naprawdę, warto. Stłoczeni między ogromem ludzi, czekaliśmy na godzinę 20:00. Wyszli punktualnie. I od razu wyjechali z monumentalnym Heir Apparent. Publika w tym momencie oszalała i pozostawała w tym stanie do końca, a niektórzy (w tym ja) pozostają w tym stanie jeszcze teraz. A przy Godhead's Lament z mojego ukochanego albumu Still Life, kiedy scenę i publiczność spowiły te charakterystyczne dla still life'owskiej stylistyki czerwone światła, po prostu wpadłam w trans.

Pokazali się naprawdę z najlepszej strony, jeżeli chodzi o wszystko. Byli perfekcyjni, naprawdę - przy tym co usłyszałam na koncercie muzyka z albumów wydaje mi się czymś niepełnym. Pod każdym względem perfekcyjni. Ja osobiście nie wyłapałam żadnych błędów, chociaż np. mój facet wyłapał dwie pomyłki u Axenrota, ale on to wyłapał dlatego że sam jest perkusistą - błędy były tak minimalne, i zespół w ogóle nie dał nic po sobie poznać. Podobno raz Axe walnął się o całe pół taktu - Mike się do niego odwrócił, spojrzeli na siebie i wszystko zaszło tak szybko że naprawdę niewprawione ucho, takie jak moje, w ogóle tego nie zarejestrowało.

Na naprawde wielką pochwałę zasługuje "improwizacyjna" wstawka w Closure. Improwizacyjna w cudzysłowiu, ponieważ ja osobiście znałam ją wcześniej z DVD Lamentations. Ale ta na koncercie była stokroć lepiej wykonana, naprawdę - wprowadziła publiczność w taki oniryczny klimat, a potem w hipnotyczny trans.

Mikael jest po prostu genialny jako wokalista i frontman. Jego czysty wokal był naprawdę CZYSTY, perfekcyjny, bez cienia fałszu - a jeszcze wspaniale nim operował, dynamiką podkreślając przekaz słów i muzyki {wokalnie wspomagali go Per z Fredrikiem, i za to sława im, naprawdę, świetnie wypadli robiąc mu chórki, w ogóle nie spodziewałam się że Fredrik tak ładnie śpiewa}.

Growl słyszany na żywo powala jeszcze bardziej, jest mięsisty i naprawdę głęboki. W dodatku Mike jest świetnym konferansjerem, ma dużo dystansu do siebie i świetne poczucie humoru. Teksty o jego zamiłowaniu do damskich, obcisłych spodni czy żarty których Axe stał się nieszczęsną ofiarą, były boskie. W ogóle zespół miał świetny kontakt z publiką - a publika była genialna.

Naprawdę, polska publiczność to jest coś. Na DVD Rondhouse Tapes nagrywanym w Londynie publika jest.. co tu dużo mówić, drętwa. A tutaj - pełny żywioł. Wiwaty, skandowanie {chociaż uważam, że "napierdalać" pasuje może i na jakiś black metal, ale nie na Opeth...}. Kiedy Mike powiedział, że za rok obchodzą dwudziestolecie istnienia zespołu, publika zawyła przesłodkie Sto lat, a w reakcji na dziwną minę Mike'a który po prostu tego nie rozumiał, poprawiliśmy: Happy Birthday, dear Opeth. No i kto by się przejmował, że to dopiero za rok...

Mike był zachwycony, kiedy zagrali nam pierwszą zwrotkę The Drapery Falls, a publika odśpiewała perfekcyjnie. A zaciesz na jego twarzy był bezcenny. Kiedy zapowiadał Lotus Eater, powiedział, że wstęp perfidnie zerżnął z dziecięcych piosenek jego córek. A potem jak zaczął go nucić, publika zamruczała razem z nim jak kibice na stadionie.

Mike nas pochwalił - co się bardzo rzadko zdarza, ze byliśmy najprawdopodobniej ich najlepszą publicznością. I teksty w stylu: Do you realize how insanely awesome you are? I would f*ck you all if I was bisexual!

Następnego dnia, na swoim myspace'owym blogu napisał: After Norway we came back home for one (!) day, and then we had to fly to Poland for a sold out show in Warszawa. I'm in my room at the Sheraton here as I'm typing this and we played last night. Amazing! One of the best crowds we've had. It was a little bit of a magic show to us. Thank YOU Warszawa!!!

Być na tym koncercie, a potem przeczytać takie słowa frontmana - to naprawdę wspaniałe uczucie.

Świetne były solówki, które publika niemalże wymusiła skandowaniem pod koniec. Popisały się najświeższe nabytki zespołu - Axenrot na perkusji i Akesson na gitarze. Są świetni. Mikael skomentował to: solos are boring... Ale potem sam zaproponował małą solówkę.. rapową : D

A na koniec zagrali mięsiste, przecudowne Deliverance i odpłynęłam.

Setlista:
1. Heir Apparent
2. Ghost Of Perdition
3. Godhead's Lament
4. The Leper Affinity
5. Credence
6. Hessian Peel
7. Closure
8. The Night And The Silent Water
9. The Lotus Eater
Bis:
10. Deliverance

Naprawde, koncert zmiótł. Bolą mnie nogi, kręgosłup, o karku i szyi nie wspomnę (bo nie można było przy takiej porywającej muzyce stać jak kołek, machałam grzywą ostro), a mój głos umarł, ochrypłam na amen. Ale było warto, naprawdę było warto.
I może po takim ciepłym przyjęciu kochani muzycy będą tu częściej zaglądać? Oby.

Oczywiście ludzie narzekają, bo jakżeby inaczej. Psioczą na:

1) nagłośnienie - nie rozumiem, dlaczego, przecież nigdy nie jest tak żeby było idealnie, a tym razem naprawdę dźwiękowcy spisali się wcale nieźle
2) powietrze - tego też nie rozumiem, słyszałam że w Stodole można się podusić, ale byłam mile zaskoczona niezłą wentylacją na głównej sali - może tak dobrze było tylko w miejscu, w którym ja stałam : P
3) "pogujące bydło, bo my STOIMY i SŁUCHAMY muzyki" - nie rozumiem, przecież jeżeli muzyka działa na emocje niesamowicie, to nie sposób stać jak kołek w miejscu, poza tym pogowanie nie wyklucza słuchania.
4) marną setlistę - tu już kwestia gustu, ja naprawdę jestem usatysfakcjonowana, pomimo tego, że to trasa promująca Watershed, to setlista jest bardzo przekrojowa, nie pominęli żadnego albumu oprócz Orchid
5) to, że nie zagrali drugiego bisu - ale jak można było się dopominać o drugi bis skoro dźwiękowcy rozłączyli kable już? To raz. Dwa - to nie jest koncert życzeń, utwory Opeth są tak złożone i skomplikowane, że perfekcyjne wykonanie ich z pewnością wymaga prób, przygotowania. Dlatego muszą mieć zaplanowaną setlistę, i przećwiczoną - bo są cholernymi profesjonalistami i nie odwaliliby nigdy chały.

Ale cóż.. żyjemy w wolnym kraju, mamy wolność słowa, więc mają prawo psioczyć. Ich sprawa, ich strata że się nie podobało.
Narzekając na pierdoły tracą przyjemność wspominania świetnego koncertu : P

I przepraszam że to takie długie i gniotowate : P
 
 
 
REKLAMA 
The Great

Last.fm: nattem
Numer buta: 39
Ulubiony muzyk: Akerfeldt/vanGiersbergen
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 4851
Wysłany: 2009-03-27, 14:27   

 
 
 
edgeofthorns 
Administrator
The Great


Last.fm: hapysz
Numer buta: --
Ulubiony muzyk: Zakk Wylde
Wiek: 38
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 4851
Skąd: że znowu!
Wysłany: 2009-03-27, 14:27   

Cytat:
3) "pogujące bydło, bo my STOIMY i SŁUCHAMY muzyki" - nie rozumiem, przecież jeżeli muzyka działa na emocje niesamowicie, to nie sposób stać jak kołek w miejscu, poza tym pogowanie nie wyklucza słuchania.



Oj... powiem Ci, że żadna przyjemność być trącanym i biczowanym długimi i spoconymi włosami (zwłaszcza po twarzy)... Tak więc ten temat rozumiem. Poza tym... mosh zjada miejsce, niestety. Do tego jest potrzebna jakas przestrzen, a w dodatku sama się robi, bo ludzie nie chcą byc 'chlastani' biczem...


Jeszce co do naglosnienia - ludzie maja rozne uszy i rozne pojecie 'dobrego brzmienia', zwlaszcza na koncertach. Kilka razy manipulowalem mikserem na koncertach i wiem jak ludzie potrafia sie 'ustawic'. Razu pewnego gosc (wokalista) dodawal sobie duzo dolu, a przy jego growlowaniu i gardlowym, stosunkowo niskim darciu japy wychodzil grom z jasnego nieba (i to w dodatku niosący się gdzies z oddali...), a basista innego zespolu tak sie volume'ował że cała podłoga dudnila z czestotliwoscia jego strun... co wcale nie oznacza, ze bylo go dobrze slychac. Mimo tego, ze podróżował po gryfie, slyszalna paleta dzwiekow byla mała...
Dlatego, glosy 'śpeców' mozna sobie podarować.


Poza tym recka naprawde fajna. Więcej takich ;)
_________________

 
 
 
Natta 
mommy


Last.fm: nattem
Numer buta: 39
Ulubiony muzyk: Akerfeldt/vanGiersbergen
Wiek: 33
Dołączyła: 16 Mar 2009
Posty: 2927
Skąd: Kętrzyn/Gdańsk
Wysłany: 2009-03-27, 14:49   

edgeofthorns napisał/a:

Oj... powiem Ci, że żadna przyjemność być trącanym i biczowanym długimi i spoconymi włosami (zwłaszcza po twarzy)... Tak więc ten temat rozumiem. Poza tym... mosh zjada miejsce, niestety. Do tego jest potrzebna jakas przestrzen, a w dodatku sama się robi, bo ludzie nie chcą byc 'chlastani' biczem...


W sumie to naprawdę teraz zaczynam się zastanawiać. Masz rację, nic przyjemnego dla otoczenia w sumie - chociaż akurat wkoło mnie ludzie tez machali włosami i było git. Ale jeżeli wokół mnie byliby tylko tacy stojący słuchacze, to sama bym nie pogowała, choćby z tego tytułu że nie byłoby miejsca : D
Ciężko jest pogodzić argumenty miłośników pogo i tych, co stoją i słuchają. I w sumie myślałam że należę do tej drugiej grupy, ale cóż zrobić jak muzyka porywa : P Ale wszystko ma swoje granice - Edgu, po zastanowieniu przyznaje jednak rację Tobie ^^
 
 
 
Angie 
Dwulicowiec


Last.fm: angie185
Numer buta: 38
Ulubiony muzyk: Renkse/Kotamaki
Wiek: 34
Dołączyła: 25 Lut 2009
Posty: 3645
Skąd: Nałęczów
Wysłany: 2009-03-28, 01:19   

Nom, recka naprawdę fajna :P
Co do narzekań: ja się z jakimiś większymi nie spotkałam, prawie wszędzie gdzie wejdę, ludzie wyrażają wielki zachwyt nad koncertem, malkontenci stanowią tylko niewielki procent, więc kto by się tam ich opinią przejmował :P
Och, ja na nagłośnienie ani jednego złego słowa nie powiem. Bywałam już na róznych koncertach, ale na tak dobrze nagłośnionym nie byłam jeszcze nigdy. Wspominałam już o Tiamacie. Do tej pory nie mogę wybaczyć ze dźwiękowcy tak zespuli występ jednego z moich ulubionych zespołów. Tam słuchanie momentami było wręcz nieprzyjemne. Po wyjściu z koncertu ogłuchłam, dosłownie! A tym razem wszystko brzmiało świetnie, uszy nie bolały, bardzo dobrze było słychać wokal i wszystkie instrumenty, nawet brzmienie basu mi nie przeszkadzało (a na koncertach na które chodziłam zwykle to najbardziej było zwalone). Ogólnie z moimi poprzednimi koncertami wiążę kilka nieprzyjemnych przeżyć: marznięcie pod klubem prawie dwie godziny przed Anathemą (bramy już dawno powinny być otwarte, ale z przyczyn niewyjaśnionych coś się opóźniło a obsługa "zapomniała" nas wpuścić do środka). nigdy więcej Proximy! Progresja - tu juz pisałam, nagłośnienie gorsze niż gdziekolwiek indziej. Nie wiem czy oni tak zawsze mają czy to był tylko wypadek przy pracy. Poza tym czekanie w knajpie na dworcu całą noc, po wcześniejszym włóczeniu się po Warszawie cały dzień (w przypadkach obydwu koncertów). To wszystko złożyło się na to że nie mogłam czerpać z tych wydarzeń tyle przyjemności ile bym chciała. Chociaż na Anathemie i tak było genialnie... ale jednak Opeth ich przebił. Nie sądziłam że coś będzie w stanie przebić Anathemę :D A jednak... Tym razem żadnych minusów nie odnotowałam. Wyspałam się, nie włóczyłam się jak głupia, bez problemów dotarłam pod Stodołę, tam spotkałam się ze znajomymi z last.fm (poza mną 6 osób się uzbierało, w tym znałam tylko jedną :)) Naprawdę wspaniałe towarzystwo miałam i dzięki jednej dziewczynie z Lublina już o 2 w nocy byłam w domu. I pomyśleć że udało mi się zorganizować to wszystko raptem jeden dzień przed koncertem i bez możliwości normalnego dostępu do sieci :DD No i cały występ zaczął się punktualnie co naprawdę jest rzadkością. Ja chcę więcej koncertów w Stodole! :D
Pogujące bydło - aj, też nie cierpię kiedy ktoś mi przeszkadza i psuje odbiór. Tzn. tak naprawdę to ja uwielbiam moshing i "taniec" przy takiej muzyce ale... nie na większych koncertach. Ja sie tak wygłupiam tylko na rockotekach albo na małych imprezach gdzie nie ma tylu ludzi. Na Opecie nawet nie próbowałam, bo po pierwsze było za mało miejsca, a poza tym muzykę akurat TEGO zespołu wolałam spokojnie przeżywać gdzieć w kąciku. Stałam dokładnie w tym miejscu:



Zdjęcie zrobione przez koleżankę.

Fajna miejscówa obok wyjścia ewakuacyjnego z 'wentylacją' :DD Więc na gorąco i powietrze nie mogłam narzekać.
Miałam dobry widok na Mikaela i cały czas byłam w niego wpatrzona ;) Pogo nie pozwoliłoby mi rozkoszować się muzyką w takim stopniu. Dlatego ja również przyznaję rację Edżowi :)

Setlista moim zdaniem była bardzo dobra, wiadomo że kilku moich ulubionych kawałków zabrakło, ale nie mozna przeciez mieć wszystkiego. Najważniejsze że zagrali az trzy kawałki z mojego kochanego "Watershed" :P
No i "Credence", mój ulubiony utwór na "My arms, your hearse"!

Tak sobie myślę... Ogólnie mało rzeczy mnie w życiu naprawdę cieszy... A do tych rzeczy należą właśnie takie koncerty! Wpaniała muzyka ze wspaniałym towarzystwem. Dla takich chwil po prostu warto żyć :)
_________________
Practice safe sex - go fuck yourself.

 
 
 
Natta 
mommy


Last.fm: nattem
Numer buta: 39
Ulubiony muzyk: Akerfeldt/vanGiersbergen
Wiek: 33
Dołączyła: 16 Mar 2009
Posty: 2927
Skąd: Kętrzyn/Gdańsk
Wysłany: 2009-03-28, 01:52   

Ja się cieszę najbardziej z Godhead's Lament : D Bo uwielbiam Still Life. I zabrakło mi w sumie tylko The Drapery Falls. Albo Bleak. Credence im ślicznie wyszło, a na Closure to po prostu się rozpłynęłam, tak genialnie im wyszła ta improwizacyjna wstawka, o wiele lepiej niż na Lamentations. I Deliverance wykonali z przytupem : D

Tak w ogóle to z tego co widzę, stałaś w sumie na podobnej wysokości co ja. No, ja może nieco bliżej sceny jeszcze. I oczywiście bardziej w środku, tak na wprost Mendeza. Mikaela widziałam bardzo dobrze, oczywiście wylączając momenty w których jakiś gostek przede mną się niemiłosiernie wiercił i gadał do kolesia dwa metry od niego. Ale to mi nie przeszkadzało, właziłam sobie wtedy na stopy mojego faceta (niech żyją glany!) i spowrotem widziałam.

Wiberg to normalnie jak Sadako z The Ring wygląda : D Ostro tam wywija głową za tymi klawiszami. Własnie, jedno zastrzeżenie co do nagłośnienia, na początku prawie w ogóle nie słyszałam klawiszy, ale potem już było ok : ) To było chwilowe utrudnienie, a tak poza tym to naprawdę nie ma na co narzekać, panowie stanęli na wysokości zadania.
_________________


 
 
 
Angie 
Dwulicowiec


Last.fm: angie185
Numer buta: 38
Ulubiony muzyk: Renkse/Kotamaki
Wiek: 34
Dołączyła: 25 Lut 2009
Posty: 3645
Skąd: Nałęczów
Wysłany: 2009-04-08, 22:24   

Jako że dostałam dziś zdjęcia z marcowego koncertu pomyślałam że wrzucę tu ze dwa :P

Tu ja z koleżanką poznaną chwilę wcześniej dzięki której udało mi się bezpiecznie wrócić do domu, mam nadzieję że się nie obrazi za nadużycie jej wizerunku :DD



A tu chłopaki po zakonczeniu swojego genialnego show:



Ach, chciałabym to przeżyć jeszcze raz, pozostaje tylko czekać do września! :P
_________________
Practice safe sex - go fuck yourself.

Ostatnio zmieniony przez Angie 2009-04-28, 01:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
semako 
SPOOOOOKY!


Last.fm: jogojog
Numer buta: 46
Ulubiony muzyk: Cash i Yorke
Wiek: 38
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 5642
Skąd: planet earth
Wysłany: 2009-04-08, 23:34   

ach lepiej jedź na nin - ja tam będę :DD
_________________
- ale ja jestem wyjątkowy!
- tak! jesteś wyjątkowo chujowy!
 
 
 
Angie 
Dwulicowiec


Last.fm: angie185
Numer buta: 38
Ulubiony muzyk: Renkse/Kotamaki
Wiek: 34
Dołączyła: 25 Lut 2009
Posty: 3645
Skąd: Nałęczów
Wysłany: 2009-04-08, 23:39   

Pojechałabym ale to tak daleko :P zresztą w tym roku jest tyle świetnych koncertów że sama nie wiem na co jechać a z czego zrezygnować...
_________________
Practice safe sex - go fuck yourself.

 
 
 
The Kaco


Numer buta: 46
Ulubiony muzyk: Greg Sage
Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 2352
Ostrzeżeń:
 2/4/7
Wysłany: 2009-05-24, 21:28   

Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło aby ich posłuchać, ale kurra... śniło mi się, że jestem ich fanem, przeglądałem swoje last.fm i miałem ich na pierwszym miejscu, 2 000 odsłuchań :oczy: Jezu.
_________________
kaco321 > lvl up > kaco > lvl up > The kaco > lvl down :( > kaco > lvl up > The Kaco
 
 
 
Angie 
Dwulicowiec


Last.fm: angie185
Numer buta: 38
Ulubiony muzyk: Renkse/Kotamaki
Wiek: 34
Dołączyła: 25 Lut 2009
Posty: 3645
Skąd: Nałęczów
Wysłany: 2009-05-24, 21:36   

Nie wiem czy takie klimaty by Ci podeszły, ale i tak polecam ich bez względu na wszystko ;]
_________________
Practice safe sex - go fuck yourself.

 
 
 
Natta 
mommy


Last.fm: nattem
Numer buta: 39
Ulubiony muzyk: Akerfeldt/vanGiersbergen
Wiek: 33
Dołączyła: 16 Mar 2009
Posty: 2927
Skąd: Kętrzyn/Gdańsk
Wysłany: 2009-05-24, 22:25   

To może wyśniłeś mój profil? U mnie są pierwsi z 2248 odsłuchaniami :P

Spróbuj, naprawdę warto ; )
_________________


 
 
 
Rafał Tyszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-24, 22:43   

Dla mnie najlepszym albumem OPETH jest "GHOST REVERIES". Brzmieniowo jest dobry, czysty, klarowny, wszystko idealnie slychac. No, poprostu pieknie. Produkcja super. A najbardziej z tej plyty lubie kawalek otwierajacy. Szczegolnie przejscie w 2 czesci utworu. Zwolnienie, solo na gitarze, przejscie na perkusji, i przspieszenie... Kawalek zniewala.
 
 
Therion 
Grundin Redshield


Wiek: 39
Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 5102
Skąd: okolice Szczecina
Wysłany: 2009-05-25, 02:58   

kaco napisał/a:
Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło aby ich posłuchać, ale kurra... śniło mi się, że jestem ich fanem, przeglądałem swoje last.fm i miałem ich na pierwszym miejscu, 2 000 odsłuchań :oczy: Jezu.



Jeśli nie lubisz graulu to polecam płytę Damnation.. jest rewelacyjna,, dzięki niej możesz się przekonać do tego zespołu.. a później Blackwater Park i ew. Deliverance :) Rewelacyjny zespół :> Cieszę się że zobaczę ich jako support "Drimsów" :DD
_________________
"If It Bleeds, We Can Kill It"
 
 
 
Rafał Tyszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-25, 22:41   

Swoja przygode Z OPETH zaczalem od ich ostatniegoa albumu "WATERSHED". I potem w odwrotniej kolejnosci przemknalem przez ich dyskografie. Dlatego "GHOST.." wlasnie jest najlepszy. Na plycie "DAMNATION" wlasnie rzecz w tym ze brakuje mi tego polaczenia growl - czysty spiew,czysty spiew - growl. Tak przeciez charakterystycznego dla OPETH. Kiedy pierwszy raz ich uslyszalem bylem wniebowziety wlasnie takimi partiami wokalnymi. Przedtem nie sadzilem ze mozna tak polaczyc dwa skrajnie odmienne style wokalne.
W ogole to ja jestem wielkim fanem Death metalu( DEATH, OBITUARY, VADER, NAPALM DEATH ) takze growling mi nie przeszkadza.
 
 
Dymitr 
BANNED

Wiek: 37
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2594
Skąd: Prosto z nieba !
Wysłany: 2009-05-25, 23:17   

Rafał Tyszka napisał/a:
m wielkim fanem Death metalu( DEATH, OBITUARY, VADER, NAPALM DEATH ) takze growling mi nie przeszkadza.


Fajno...to na na Carcassa kogoś w końcu namówię :P
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Style created by PiotreQ9 from HeavyMusic.org

| | Darmowe fora | Reklama
Darmowa reklama, reklama za free, reklamy za darmo

Metal Top - 100