Candlemass to legendarny już zespół powstały w 1985 roku w Sztokholmie w Szwecji. Panowie są jednymi z pierwszych zespołów którzy zaczęli grać Epicki Doom Metal i w ogóle Doom Metal. Ich muzyka jest hołdem dla mistrzów z Black Sabbath. W swojej muzyce wykorzystują sabbathowskie, potężne, ciężki i mroczne riffy tworząc wspaniałą muzykę, klimatyczną która przypomina lata świetności Black Sabbath. Mówię tu cały czas o ich ze tak powiem inspiracjach i wyjdzie jeszcze na to że nie mają własnego stylu i są jedynie kopią BS... o nie. Ich muzyka to połączenie właśnie w/w wpływów z heavy metalem. W zespole przewinęli się dwaj wspaniali wokaliści Messiah Marcolin... ja go zwę Malkolmem hehe oraz teraźniejszy wokalista Robert Lowe (Solitude Aeternus), byli jeszcze Vikstrom i Flodkvist, ale oni nie są jakoś specjalnie pamiętani przez fanów. Polecam gorąco.
Członkowie:
* Robert Lowe – lead vocals
* Lars Johansson – lead guitars
* Mats "Mappe" Björkman – rhythm guitars
* Leif Edling – bass
* Jan Lindh – drums, percussion
Byli członkowie:
* Johan Längqvist – lead vocals
* Matz Ekström – drums, percussion
* Thomas Vikström – lead vocals
* Björn Flodkvist – lead vocals
* Jejo Perkovic – drums, percussion
* Mats Ståhl – rhythm guitars
* Messiah Marcolin – lead vocals
Dyskografia:
* 1986: Epicus Doomicus Metallicus
* 1987: Nightfall
* 1988: Ancient Dreams
* 1989: Tales of Creation
* 1992: Chapter VI
* 1998: Dactylis Glomerata
* 1999: From the 13th Sun
* 2005: Candlemass
* 2007: King of the Grey Islands
* 2009: Death Magic Doom
Last.fm: nattem
Numer buta: 39
Ulubiony muzyk: Akerfeldt/vanGiersbergen
Wiek: 33 Dołączyła: 16 Mar 2009 Posty: 2927 Skąd: Kętrzyn/Gdańsk
Wysłany: 2010-01-27, 13:12
Prekursorzy doomu... szacunek mam do nich wielki, aczkolwiek jakoś mnie nie porywają.. zestawienie mrocznego brzmienia z takim wokalem jakoś mnie nie przekonuje
Prekursorzy doomu... szacunek mam do nich wielki, aczkolwiek jakoś mnie nie porywają.. zestawienie mrocznego brzmienia z takim wokalem jakoś mnie nie przekonuje
+1. Natto ma droga, zostaniesz mą sekretarką?
Z tym, że czasem lubię posłuchać Candlemass, ale upodobałem sobie do tegoż celu Epicus Doomicus Metallicus, zwłaszcze legendarne Solitude.
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-28, 19:55
Pepuś napisał/a:
Z tym, że czasem lubię posłuchać Candlemass, ale upodobałem sobie do tegoż celu Epicus Doomicus Metallicus, zwłaszcze legendarne Solitude.
A które Candlemass lepiej lubisz z Lowe czy z "Malkolmem"?
A które Candlemass lepiej lubisz z Lowe czy z "Malkolmem"?
Ciężko mi powiedzieć, bo jednak z Malkolmem(jak go nazywasz) nagrali więcej płyt, więcej koncertów i ogólnie pasował do klimatu dawnego Candlemass(chociaż miewał czasem problemy z kawałkami z 1 płyty). Love`a bardzo doceniam za Solitude Aeturnus(którę preferuję nad Candlemass) ale uważam iż oboje są takimi osobistościami w trad doomie, że ciężko wyrokować w tej materii. Wiem tylko, że oboje są świetni.
_________________ On - najmędrszy, on - wybraniec,
Gałgan z brzydką mordą psa
Poznał taniec, poznał taniec,
Hopsa, hopsa, hopsasa!!!
Dominik [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-28, 20:13
Właśnie... obaj niszczą swymi genialnymi głosami. Kurde potężne gardła mają do śpiewania. I też w sumie wolę Solitude Aeternus niż Candlemass ale i Szwedzi są zajebiści. Ostatni krążek z Malkolmem czyli "Candlemass" rozpierdala... chciałem wrzucić tu kawałek "Copernicus" ale ktoś usunął z YT i wszystko poszła się ... wiadomo. Ale polecam ten krążek. Super jest!
Ja bardzo długo zmagałam się z Candlemass, z początku nie mogłam się do nich przekonać. Jedyna płyta która mnie jako tako ruszała to "Nightfall". Niedawno natomiast nastąpił przełom, bo zostało mi polecone "Death Magic Doom" i "The King of the Grey Islands" z Lowem i odpadłam ! Słuchałam tych albumów dzień i noc i słucham w sumie do tej pory. Teraz wzięłam się za dogłębne poznanie Candlemass no i stwierdzam ze tradycyjny doom jest jednak w pytkę Solitude Aeturnus także mnie ostatnio urzekło. To wszystko zasługa genialnego wokalisty jakim jest Lowe.
Ostatnio zmieniony przez Angie 2010-01-29, 16:26, w całości zmieniany 1 raz
Każdy album z Primadonną jest zajebisty, najlepiej wchodzi mi Biały Album i to do niego mam największy sentyment, takie utwory jak Black Dwarf czy Born In A Tank to roSSpierdalatory maksymalne, albumy z Love średnie, chociaż na swój sposób piękne no i szacun dla mojego imiennika, że staram się spiewać inaczej niż w macierzystym Solitude Aeternus. Co do Epicus Doomicus Metallicus to szacunek jest, ale nie wracam do tej płyty, a Langquist bardziej mnie zachwycil w obskurnym Jonah Quizz gdzie śpiewał po szwedzku, numery takie jak Hjärtlös Stad mają tyle ognia, że kopara opada
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum